Lajkoniku laj laj

26 czerwca 2025

Radny Marek Sikora w roli Tatara oraz krakowianki!
Witamy Lajkonika!
Na dziedzińcu klasztoru Norbertanek

Nasz Lajkonik


Jak co roku, o prawie tej samej porze, ale nie tego samego dnia, bo to święto z rodzaju ruchomych, harcuje sobie po Krakowie Lajkonik. Jest to tradycja zwierzyniecka, ale tak atrakcyjna, że z chęcią przyjęta i zaadaptowana przez mieszkańców całego Krakowa. Wszyscy chcą być uderzeni buławą Lajkonika, bo wierzy się, że przynosi to szczęście. Kiedyś mi się to zdarzyło przy Placu Wszystkich Świętych i to tak z zaskoczenia i bez nadstawiania się Lajkonikowi, żeby „zdobyć szczęście”, że pamiętam do dziś. W tym roku, pomimo obecności w rejonie Lajkonikowego pola rażenia buławą, nie udało się po raz drugi zostać dotkniętą, ale może raz wystarczy na całe życie;)

Trasa Konika Zwierzynieckiego jest stała i należy do tradycji tak samo jak miejsce, w którym odbywa się Emaus: jest stałe i historycznie ukształtowane.
Te tradycje zawsze były na Zwierzyńcu i stąd się wywodzą, można powiedzieć, że na Salwatorze i Półwsiu bije serce Lajkonika i wykształcił się tu Emaus.

Trasa Lajkonika zaczyna się więc pod Wodociągami na ul. Senatorskiej, potem Lajkonik trochę rozrabia na Placu na Stawach, by kolejno udać się na dziedziniec klasztoru Norbertanek przy ul. Kościuszki i dalej popędzić tą ulicą w kierunku Zwierzynieckiej, zahaczyć o Filharmonię, ulice Franciszkańską (nawet pomimo remontu, bo tradycja ważniejsza) pod Magistrat i w końcowej fazie rozpędu Lajkonik skręca w ulicę Grodzką, by finiszować z hukiem i przytupem pod Ratuszem na Rynku Głównym. Na Rynku Głównym
w godzinach wieczornych zawsze można liczyć na występy na specjalnie na tę okoliczność wystawionej scenie.

Moja relacja fotograficzna z harców Lajkonika
dotyczy pit-stopu u Norbertanek, bo…wydał mi się najciekawszy i tam zawędrowałam. Atrakcją samą w sobie był dziedziniec klasztorny, bo szczerze mówiąc, tu się nie zachodzi na co dzień i większość nawet nie wie, czy wolno (a wolno), a dodatkowo miał się tu odbyć taniec Lajkonika i walka włóczków z Tatarami. Postój ten miał być dość długi, bo 1,5-godzinny, do tego z występami uczniów szkół i przedszkoli. Nie rozczarowałam się, a nawet podobało mi się bardziej, niż mogłam oczekiwać. Świetny był konkurs dla dzieci z krakowskich szkół/przedszkoli na „Najpiękniejszy dziecięcy orszak Lajkonika” – mini Lajkonik i maluszki poprzebierane w kolorowe turbany były świetne, zresztą zobaczcie sobie zdjęcia, po to je zrobiłam.

Była jeszcze jedna atrakcja w sam raz dla mnie: chciałam zobaczyć, jak poradził sobie w roli
groźnego chana Tatara mój kolega z dzielnicy:
radny Marek Sikora. To ten Pan w niebieskim wdzianku za kolano i białej „czapce”, zwanej turbanem. Poświęciłam mu kilka zdjęć, więc sobie go obejrzycie, choć trzeba przyznać, że na co dzień tak nie wygląda;) Piękna słoneczna pogoda sprawiła, że przystanek klasztor Norbertanek był atrakcyjny i chciałabym tu przyjść znów za rok, a będzie to w 2026 roku dnia
11 czerwca. Mam nadzieję, że również przyjdziecie sprawdzić tę atrakcję w tym miejscu!

A wczoraj do późnego wieczora pod nosem nuciłam: lajkoniku, laj, laj poprzez cały kraaaaj kraaaj…

AF

Klasztor Norbertanek na Salwatorze
Gdzie chorągiew, tam Lajkonik
Uczniowie biorący udział w konkursie na „Najpiękniejszy dziecięcy orszak Lajkonika”.
😉
Groźny chan tatarski
Starcie włóczków z Tatarami
Prezentacja grupy przedszkolnej w konkursie „Najpiękniejszy dziecięcy orszak Lajkonika”
Z założenia mali mieszkańcy na tą okazję przychodzą ubrani w stroje krakowskie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *